Chustonoszenie jako wsparcie dla karmiącej mamy

W tym wpisie chciałabym przedstawić temat chustonoszenia w nieco innym aspekcie. Mianowicie opiszę w jaki sposób noszenie w chuście może wspomóc karmienie piersią.
Noszenie w chuście a karmienie piersią? Na pierwszy rzut oka trudno doszukać się zasadniczego związku między tymi dwoma tematami. Po głębszej analizie, możemy go jednak znaleźć i w dodatku okazuje się, że oddziaływanie jednego na drugie jest dosyć istotne.

Wpływ psychiki na karmienie piersią

Po pierwsze musimy pamiętać o tym, że karmienie piersią to bardzo złożony proces, na który ogromny wpływ ma kobieca psychika. Śmiało możemy powiedzieć, że karmienie zaczyna się w głowie mamy.

Spokojna, pewna siebie i swoich czynów mama ma zdecydowanie większą szansę na pomyślną laktację niż mama, która boryka się z rozterkami i nie wierzy w swoje siły.

Ta druga sytuacja to niestety nic niezwykłego w przypadku świeżo upieczonej mamy, zwłaszcza jeśli to jej pierwsze dziecko. Pojawiają się wątpliwości, czy poradzi sobie w nowej roli, czy będzie w stanie odczytać wszystkie potrzeby maluszka. Wyobraźmy sobie (lub przypomnijmy) taką sytuację: dziecko nakarmione, przewinięte, wyspane, a płacze. Kiedy sytuacja często się powtarza mama przeżywa chwile zwątpienia,
a w jej głowie pojawiają się różne myśli: czy na pewno wszystko robię tak jak trzeba? Dlaczego dziecko jest niespokojne? Na pewno jestem złą matką!

Sytuacji nie poprawia to, że maluszek jest bardzo absorbujący, domaga się ciągłej uwagi oraz bujania na rękach. Zaniedbane zostają przez to inne domowe obowiązki, które oczywiście są zupełnie nieistotne, ale nie w głowie owej mamy. Ona wyrzuca sobie, że z niczym sobie nie radzi,
a przecież innym matkom się udaje!

Jeśli trafi jej się wyjątkowo „high need” egzemplarz, który nie toleruje wózka, to psychika uwięzionej
w domu mamy jest w rozsypce. W dodatku bez dziecka też trudno jej wyjść z domu, bo przecież karmi piersią. To już krok do decyzji: mam już dość, przechodzimy na mleko modyfikowane, może dzięki temu maluch dłużej pośpi. Pozwoli mi to na niezależność.

Może chusta?

Teraz wyobraźmy sobie, że w podobnej sytuacji na ratunek przychodzi chusta. Zwykle maluszek uspokaja się, bo przecież jego potrzeba bliskości zostaje zaspokojona. A w dodatku mama ma wolne ręce, żeby ugotować obiad, czy choćby pomalować rzęsy. No i może wyjść do ludzi! A na spacerze z dzieckiem
w chuście zapewne wzbudzi sensację (w moim regionie -na bank!). Usłyszy jak to cudownie, że dziecko jest tak blisko mamy, jaki to fajny wynalazek itp. I taka mama czuje się jak superbohaterka! Serio! Wie,
że spełnia się w roli mamy. Oksytocyna „wylewa się uszami”, a dzięki niej również i karmienie piersią rozkręca się. Zresztą sama bliskość dziecka sprzyja produkcji pokarmu.

Płacz = głód ?

Druga sprawa jest taka, że potrzeba bliskości dziecka nieraz mylona jest z głodem. Kiedy maluch płacze,czy marudzi mamy często stwierdzają, że jest głodny i przystawiają go do piersi. Oczywiście dziecko poprzez ssanie, zaspokaja jednocześnie potrzebę bliskości. Jednak dla mamy bardzo częste karmienie może być męczące. Czasem skutkuje stwierdzeniami typu : moje mleko musi być małowartościowe, „chude”, maluszek nie najada się nim. No i w efekcie może nastąpić odstawienie dziecka od piersi i przejście na mleko modyfikowane. I tutaj również rozwiązaniem może być chusta. Potrzeba bliskości zostaje zaspokojona w inny sposób, a maluszek domaga się karmienia wtedy, kiedy faktycznie tego potrzebuje.

Pomoc dla małego brzuszka

Kiedy mówimy o karmieniu piersią, nie możemy zapomnieć o trawieniu. Dla niemowlaka, którego układ pokarmowy nie jest jeszcze dojrzały to nie jest taka prosta sprawa. Mogą pojawić się kolki, wzdęcia,
czy inne brzuszkowe problemy. W pozycji leżącej na brzuchu, która mogłaby być pomocna w takich sytuacjach, dziecko często nie chce leżeć, ponieważ siła nacisku brzuszka na podłoże potęguje ból. Natomiast w chuście grawitacja nie działa na tyle silnie, a jednak pozycja brzuch do brzucha oraz przygięte nóżki sprzyjają wydalaniu gazów i wypróżnianiu. No i nieoceniona bliskość rodzica przynosi ukojenie w ciężkich chwilach.

Noszenie w chuście wspomaga prawidłową pielęgnację

Zdarzyły mi się konsultacje z dziećmi (zwykle w wieku ok 5-6 miesięcy), u których bardzo trudno było podwinąć miednicę lub nawet było
to niemożliwe. Te maluszki były cały czas wyprostowane i odginały się do tyłu. Po mojej obserwacji
i rozmowie z rodzicami okazywało się, że dziecko noszone jest w pionie na rękach. Często też jest podnoszone pod pachy. W takich sytuacjach zawsze sugeruję konsultację z fizjoterapeutą. Ja nie potrafię zdiagnozować, czy to wzmożone napięcie mięśniowe, czy inny przypadek. Nie twierdzę, że przez nieprawidłową pielęgnację pojawiły się problemy, ale na pewno nieprawidłowa pielęgnacja może problemy te pogłębić lub utrzymać.

Noszenie w chuście a karmienie piersią

Do czego zmierzam? Gdzie tu związek z karmieniem piersią i chustonoszeniem? Taki, że dzieci
ze wzmożonym lub obniżonym napięciem mięśniowym lub innymi wyzwaniami rozwojowymi mogą mieć problem z prawidłowym ssaniem piersi. Przy wzmożonym napięciu mięśniowym może pojawić się odginanie do tyłu, niemożność odprężenia w czasie karmienia. Chusta pomaga nam w prawidłowej pielęgnacji. Jeśli zadbamy o odpowiednią pozycję zgięciowo-odwiedzeniową, może być wsparciem w rehabilitacji. Oczywiście w każdym z wyżej wymienionych przypadków możliwość noszenia w chuście musimy skonsultować z fizjoterapeutą.

To może karmić w chuście?

Przy tych wszystkich wymienionych wyżej korzyściach z chustonoszenia dla laktacji, kuszące wydawać się może również karmienie piersią w chuście. Wystarczy przystawić do piersi dziecko kiedy jest zamotane, a my korzystając z wolnych rąk możemy zająć się w tym czasie czymś innym. W tym momencie być może zaskoczę część czytelników, ale ja nie polecam karmienia w chuście. Wręcz je odradzam. A to dlatego, że karmiąc musimy mieć możliwość szybkiej reakcji w razie zachłyśnięcia. W zawiązanej i dobrze dociągniętej chuście takiej możliwości nie mamy. Co prawda maluszki mają bardzo silny instynkt samozachowawczy
i zachłyśnięcia przy karmieniu piersią zdarzają się rzadko, ale chyba każdy zgodzi się, że lepiej dmuchać na zimne. Poza tym mało kto lubi jeść w biegu, więc lepiej zatrzymać się na te kilkanaście minut. Czas karmienia piersią bardzo szybko mija, więc warto celebrować każdy moment. Spójrzmy maluszkowi
w oczy, potrzymajmy za rączkę , a dostrzeżemy jaką cudowną część siebie mu dajemy.